Jakich ludzi Pan spotkał? Kto jest dobrym materiałem na kibica Ruchu?
- Każdy. Spotkałem ludzi biednych i bogatych. Wykształconych i tych, którzy wiedzę mają za nic. Wielkie wrażenie zrobił na mnie człowiek, który od 35 lat nie opuścił żadnego spotkania Ruchu. Mam też supersondy - o "wyżelowanych" piłkarzach i ich "wypiżdżonych" żonach. Cieszę się, że udało mi się namówić do rozmowy Kazimierza Kutza, Jerzego Buzka czy księdza Jerzego Szymika, którzy są naprawdę wielkimi fanami Ruchu. Wielką wartością tego filmu mogłyby być także kobiety. Żony i dziewczyny kibiców. Je jednak do zwierzeń namówić najtrudniej. W filmie będzie jedna scena, która wyciśnie łzy. To będą ujęcia z chorzowskiego cmentarza. Za nimi kryje się piękna i wzruszająca historią. Niestety, dziewczyna, która mi ją opowiedziała, nie chce tego zrobić przed kamerą. Przemówi więc obraz i cisza.
Wielu scen nie udało się Panu zrealizować?
- Chciałem zrobić zdjęcia z paralotni i wylądować na murawie zaraz po meczu. Usłyszałem, że to nielegalne. Kurczę, sam ten film jest jakby poza prawem, więc może jeszcze się odważę. Chcę jeszcze pojechać do Madrytu - na mecz Atletico, którego fani przyjaźnią się z kibicami Ruchu. Będą też sceny inscenizowane czy wręcz animowane. Jak chociażby ta ze Świętym Piotrem, który zaprasza do nieba kibica Ruchu.

na planie filmu
Mówiło się, że film będzie miał premierę z okazji 90. urodzin Ruchu. Zdąży Pan na kwiecień?
- To raczej niemożliwie. Trwa właśnie montaż i udźwiękowienie, ale do końca daleko. Brakuje pieniędzy, a pomocy znikąd. Jeżeli skończymy na przełomie maja i czerwca, to będzie dobrze. Rozmawiam już z jednym dystrybutorem, który jest zainteresowany pokazywaniem filmu w kinach. Specjalne projekcje na pewno odbędą się w Chorzowie, ale planujemy też premiery w Łodzi i Toruniu, czyli miastach, z których także wywodzą się kibice sympatyzujący z Ruchem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice